30.12.2013

"Próby Ognia" - James Dashner

Tytuł: "Próby Ognia"
Autor: James Dashner
Tytuł oryginalny: "The Scorch Trials"
Ilość stron: 420
Seria: Trylogia Więzień Labiryntu
Tom: II
Ocena: 5/6

Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania. Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają swoje dawne życie.
W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu.
Spalona przez Pożogę i wysuszona z powodu nowego surowego klimatu, Ziemia stała się krainą zniszczenia, penetrowaną przez Poparzeńców, ludzi zarażonych Pożogą.
Dlatego Streferzy wciąż nie mogą przestać uciekać. Zamiast upragnionej wolności, muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Muszą przejść przez najbardziej spaloną część świata i dotrzeć do celu w ciągu dwóch tygodni.
Ale DRESZCZ przygotował im na tej drodze wiele niespodzianek. Wiele krwawych niespodzianek...


Próby Ognia Jamesa Dashnera jest drugą częścią trylogii "Więzień Labiryntu". Ten tom bardzo mi się spodobał, nie wiem czy nie zaryzykować nawet stwierdzenia, że jest lepszy niż poprzednia część, bo naprawdę, o ile pierwsza nie zachwyciła mnie, to ta już miała 'to coś'.

Akcja książki rozpoczyna się w miejscu, w którym skończyła się poprzednia. Thomas i inni streferzy trafiają do domu, w którym myślą, że są bezpieczni, ale okazje się, że wcale tak nie jest. Tracą Terese, zyskują nowego kolege, muszą radzić sobie z głodem, żeby potem móc najeść się do syta. A potem rozpoczynają się kolejne próby. Przychodzi do nich mężczyzna, który przedstawia im zadanie. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Tylko nieliczni ujdą z życiem...

Może zabrzmi to dziwnie, ale zaintrygował mnie sposób w jaki umierali niektórzy bohaterowie. Autor książki wymyślał bardzo ciekawe rzeczy, nie chcę spojlerować, dlatego na tym się zatrzymam.
Książka jest bardzo nieprzewidywalna i trzyma w napięciu. Aż do ostatniej kartki nie wiedziałam co się dzieje, komu powinni zaufać, a kto jest zdrajcą. Kim tak naprawdę jest nowy chłopak? Czy DRESZCZ jest dobry? Czy Teresa mogłaby zdradzić? Czym są wszystkie 'zmienne'? Co DRESZCZ chce osiągnąć? Kim takim jest Thomas, że jest dla nich tak ważny?
Te i wiele innych pytań wciąż pozostają w mojej głowie bez odpowiedzi. Przez mój umysł przelatują różne wątki, które niby mówią wszystko, ale z których niewiele rozumiem, które pozostawiają niedosyt i chęć sięgnięcia po kolejną część, żeby odkryć wszystkie tajemnice czekające w jej wnętrzu.

Opowieść o Thomasie wciąga. I to bardzo. Chociaż przeczytanie książki zajęło mi dość sporo czasu (było to spowodowane ogromem nauki), nie mogłam zasnąć nie przeczytawszy chociaż jednego rozdziału zaspokajającego moją ciekawość.

„Śmiało, umieraj razem z Thomasem. Ja wolę uciec po kryjomu i żyć później z wyrzutami sumienia.”

Pomysł na całą serię jest dość nietypowy. O ile pobyt w Labiryncie na początku wydawał się dość nieciekawy, o tyle druga część już do mnie przemówiła. Historia wzbudza bardzo dużo emocji, całą ich gamę - od śmiechu poprzez gniew aż do łez.

Ciekawi są też bohaterowie. Thomas z nudnego, strachliwego chłopaka zmienia się niemal w przywódcę, co jak dla mnie jest wielkim postępem. W tej części staję się już dość atrakcyjny, w porównaniu do poprzedniej kiedy wzbudzał we mnie raczej odrazę, jest to kolejny plus.
Uwielbiam Minho. Od początku darzyłam go sympatią, ma w sobie to coś ;) Teresy i Nowego Chłopaka (pisze tak bo nie pamiętam jego imienia) nie mogę za bardzo rozgryźć, co w sumie czyni ich postacie jeszcze bardziej interesującymi. Jest jeszcze Newt, co do którego moje uczucia są mieszane, nie jest ani moim ulubieńcem, ani też nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Pozostałych streferów nie znam za dobrze lub nie jestem do nich przywiązana, więc nie ma co o nich wspominać :)

To mniej więcej tak wyglądają moje odczucia względem tej książki, nic więcej nie przychodzi mi do głowy, co mogłabym jeszcze dodać.

Części:
1. "Więzień Labiryntu"
2. "Próby Ognia"
3. "The Kill Order"

Podsumowanie: Bardzo dobra książka, wspominam pozytywnie, dość ciekawy pomysł, trzyma w napięciu no i jest nieprzewidywalna. Moim zdaniem lepsza od poprzedniej części.

A.

28.12.2013

Literary Land na Facebooku

Nie wiem czy ktoś zdążył już zauważyć, ale po prawej stronie mojego bloga (jakkolwiek to miejsce się nazywa) pojawiła się niebieska ikonka z kciukiem, która już chyba nikomu nie jest obca. Nie wiem, czy mądrą decyzją jest zakładanie fanpage'a, jednak myślę, że dzięki temu łatwiej zdobędę czytelników, a każdy z nich będzie mógł być na bieżąco, bo w XXI wieku większość społeczeństwa korzysta z facebooka, i z niego dowiaduje się o wielu rzeczy, dziejących się dookoła.

Także bardzo byłabym wdzięczna za każdy kliknięty kciuk i byłoby mi bardzo miło, gdyby jedynymi osobami, które lubią moja stronkę nie była moja mama i przyjaciółka (żart, moja mama nawet nie ma facebooka). :)



xo, A.

23.12.2013

Świąteczna lista prezentów (nie tylko książkowych).

Zauważyłam, że ostatnio na blogach pojawia się mnóstwo postów typu "List do Świętego Mikołaja". Widać, że świąteczna atmosfera już zawładnęła naszymi umysłami i sercami. Jestem pewna, że wyczekujecie tego magicznego dnia, którym jest wigilia - rodzinny posiłek, świąteczne filmy, no i oczywiście... prezenty. Bo kto nie cieszy się z prezentów? Ja cieszę się z nich tak samo w wieku licealnym jak cieszyłam się w przedszkolu, podstawówce i gimnazjum. Bez względu na wiek każdy lubi dostawać prezenty, nawet jeżeli się do tego nie przyznaje.

Cóż, ja się przyznaję i dlatego też tworzę tutaj listę rzeczy, które szczególnie mi się marzą.
Jako, że jest to blog książkowy zacznę właśnie od książek, ale na mojej liście znajdą się również inne rzeczy. Niektóre przydatne, inne niekoniecznie, ale przynajmniej dobrze wyglądające. ;)

1. "Szukając Alaski"  John Green
Ta książka, i wszystkie jej pozytywne recenzje chodzą za mną i nie dają mi spokoju. Mogłabym oczywiście pójść do biblioteki i wypożyczyć ją, ale myślę, że lepiej byłoby gdybym po prostu dostała ją na święta.
Lubię mieć w domu książki, które mi się podobają i móc zawsze do nich zajrzeć, a jestem prawie pewna, że ta książka stanie się jedną z moich ulubionych jak tylko ją przeczytam. :)




2. "Papierowa Miasta"  John Green
Mogłabym napisać tu dokładnie to samo co powyżej.

Posiadam już "Gwiazd Naszych Wina", więc miło byłoby mieć całą kolekcję książek Johna Greena, bo jestem pewna, że mi się spodobają no i będą ładnie wyglądać na półce. :)
3. "Poradnik Pozytywnego Myślenia"  Matthew Quick
Trzecie pozycja nie jest już Johnem Greenem. Tu znalazła się książka "Poradnik Pozytywnego Myślenia". Nie wiem właściwie dlaczego chcę ją posiąść, ale miło byłoby, gdyby znalazła się na mojej półce. Widziałam film, nie wiem czy była to mądra decyzja, bo książki, oczywiście, jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieje, że nie był to wielki błąd.





4. Świeczki zapachowe
Bez względu na to jak bardzo niepotrzebne są mi ta małe świecące rzeczy - mam do nich słabość. No bo przecież tworzenie świątecznej atmosfery poprzez zapalanie świeczek? To jest urzekające ;3
No i jeszcze zapach. Kocham świeczki cynamonowe, bo najbardziej kojarzą mi się ze świętami. Woń unosząca się w całym pokoju mm... kto tego nie lubi?


5. Ogrzewacz do rąk
Kolejna rzecz, która tak naprawdę nie jest mi zupełnie do niczego potrzebna. Ale spójrzcie tylko na te urocze termosiki! Są tak słodkie, że aż żal ich do siebie nie przygarnąć.
Poza tym wszystkim zimą marzną ręce, a taki świąteczny ogrzewacz, oprócz tego, że świetnie się prezentuje, to jeszcze pomaga uporać się z zimnymi rękami.





6. Zakładka "Dary Anioła"
Nie jestem wielką fanką Darów Anioła, ale do tej zakładki mam po prostu słabość. Znalazłam ją w sklepiku internetowym "Onlyhope" i zakładka po prostu nie może ulotnić się z mojego umysłu.
Mam świadomość tego, że z moimi zdolnościami szybko oderwałabym lub zepsuła poszczególne elementy, ale sama świadomość posiadania jest dla mnie wystarczająca.

7. Świąteczny sweter
Rzecz, której co roku, w okresie świątecznym, mi brakuje. Rzecz, która powinna znajdować się w moich świątecznych outfitach w tym czasie, ale niestety tak się nie dzieje. Brakuje mi świątecznego swetra! Wystarczyłby jeden! No bo przecież święta trwają tylko kilka dni i nie ma co przesadzać z ubraniami, które właściwie zakłada się tylko raz w roku, ale chociaż jeden, no proszę! :)




8. Jelly Belly! 
Żelki od których jestem po prostu uzależniona! W Polsce nie występują w swojej oryginalnej postaci, ale zadowalają mnie też te 'Jelly Bean' z empiku. Nie mam pojęcie co jest w nich takiego wspaniałego, że w ciągu godziny mogę zjeść całe 75 gramowe opakowanie, chociaż nie jestem głodna, nie mam ochoty na słodycze i staram się zdrowo odżywiać, ale na pewno na dobre mi to nie wyjdzie, chociaż tak naprawdę nie za bardzo się tym przejmuję. :)


Chciałam na mojej liście umieścić 10 punktów, jednak nie mam już pomysłów na kolejne prezenty.

Na zakończenie życzę wam pięknych, pogodnych świąt, spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Mnóstwa prezentów, które będą najlepszymi prezentami jakie w życiu dostaliście. Oczywiście życzę też dużo ŚNIEGU, chociaż na śnieg się nie zapowiada, święta w świecie otulonym śniegiem są jeszcze bardziej magiczne. No i żeby spełniły się wszystkie wasze marzenia. Te małe i te większe, i żebyście byli szczęśliwi w zbliżającym się roku 2014.

Wesołych Świąt, A.

16.12.2013

30-Day Book Challenge.

Dzień pierwszy - Najlepsza książka, jaką czytałam w zeszłym roku.
Nie pamiętam szczerze mówiąc jakie książki czytałam w zeszłym roku, a jako że nigdzie tego nie zapisywałam nie mam też jak sprawdzić, ale myślę, że "Miasto Kości" mogłam czytać w zeszłym roku, a w tym czytałam ponownie żeby przypomnieć sobie przed filmem jak to dokładnie było. A jako że zapamiętałam tą pozycję myślę, że mogę ją uznać za najlepszą zeszłego roku. :) 
 
Dzień drugi - Książka, którą czytałam więcej niż 3 razy.
"Mały Książę" & "Lotta z Ulicy Awanturników"
Większość książek czytam tylko raz, czasem zdarzy się, ze zrobię to 2 razy raczej nie 3 ani więcej. "Małego Księcia" i "Lottę z Ulicy Awanturników" czytywałam za młodu, kiedy jeszcze nie byłam wielką fanką czytania. Były to krótkie książki, które potrafiły mnie zaciekawić, a jednocześnie były lekki i przyjemne, dlatego mogłam je czytać w kółko, kiedy tylko miałam na to ochotę.
 
Dzień trzeci - Ulubiona seria
To jest bardzo trudne, bo uwielbiam wiele serii są wśród nich "Igrzyska Śmierci", "Akademia Wampirów", "Szeptem" i wiele innych, ale powinnam wybrać jedną, więc myślę, że za ulubioną serię mogę uznać "Delirium". Nie czytałam wszystkich części, ale to co przeczytałam wystarczy, żeby powiedzieć, że jest to najpiękniejsza serii, jaką znam.
 
Dzień czwarty - Ulubiona książka ulubionej serii
Obie części serii były cudowne, ale przy drugiej wiedziałam już o co chodzi i nie miałam tak wielkiej przyjemności z odkrywania jej wnętrza jak w pierwszej. No i tak samo główna bohaterka w drugiej części była już wtajemniczona w ten 'nowy' świat, a w pierwszej dopiero ktoś zaczął jej go pokazywać, więc tak pierwszą część zdecydowanie lubię bardziej. :)
 
Dzień piąty - Książka, która poprawia ci humor.
Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią na to, bo nie mam książek, które poprawiają mi humor. Szczególnie, że lubię takie przy których mogę się rozpłakać. Ostatecznie doszłam do wniosku, że "Szeptem" może być taką książką. Nie do końca jest poprawiająca humor, ale myśl o jej treści przywołuje uśmiech na moje usta. :) 
 
 
 
 
xo, A.


9.12.2013

"Błękit Szafiru" - Kerstin Gier



Tytuł: "Błękit Szafiru"
Autor: Kerstin Gier
Tytuł oryginalny: "Saphirblau"
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 364
Seria: Trylogia Czasu
Tom: II
Ocena: 5/6

Opis:
"Błękit Szafiru to już drugi tom Trylogii czasu. Gwendolyn i Gideon zapatrzeni w siebie wrócili właśnie z początku XX wieku. Ale sprawy tylko się skomplikowały. Czy Strażnicy mają rację uznając Lucy i Paula za przestępców, czy też może mylą się w swej wierności Hrabiemu de Saint Germain? Gwendolyn jako jedyna zdaje się mieć wątpliwości. Uczucia Gideona do Gwen wystawione zostają na najpoważniejszą próbę… Podróże w czasie, niebezpieczeństwa, miłość… Trylogia czasu cię pochłonie. Czerwień Rubinu jest już dostępna. Błękit Szafiru trzymasz w dłoni. Zieleń Szmaragdu pojawi się niebawem…"

Moje wrażenia:
Po przeczytaniu pierwszej części nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona do serii, jednak ktoś (Ema Pisula z bloga "Nasz Papierowy Świat") powiedział mi (właściwie napisała to w komentarzu), że kolejne części są lepsze, więc starałam się nie zniechęcać. I bardzo się z tego cieszę, bo kolejna część okazała się rzeczywiście o niebo lepsza i teraz nie mogę się doczekać kolejnego tomu!

„Nie ufaj nikomu i niczemu. Nawet własnym uczuciom.”

Myślę, że to lepsze postrzeganie książki wynika z tego, że trochę więcej rozumiem, trochę więcej się dzieje. Nareszcie mam trochę więcej pojęcia o relacji Gideon - Gwendolyn, co jest wielkim plusem.

„- Przestań. To nie do zniesienia, jaki jesteś zarozumiały. - Przepraszam. Ale to takie... oszałamiające uczucie, wiedzieć, że z mojego powodu zapominasz o oddychaniu.”
 
Akcja drugiego tomu Trylogii Czasu rozpoczyna się w miejscu, w którym zakończyła się "Czerwień Rubinu". Gwenodolyn jest świeżo upieczoną podróżniczką w czasie. Do tego jeszcze zakochaną. Dziewczyna musi oddzielić uczucia od zadania, które ma do wykonania, a o którym właściwie nic nie wie - nikt nie chce jej wyjaśnić na czym dokładnie polega jej rola w całym przedsięwzięciu, co wprowadza tu trochę tajemniczej atmosfery.
Gwen poznaje nowego towarzysza Xemeriusa, który jest gargulcem/duchem/demonem i tylko ona go widzi i słyszy (co swoją drogą doprowadza do bardzo zabawnych sytuacji, ale o tym potem). Podczas przeskoków w czasie Gwen i Gideon coraz częściej padają ofiarami zaplanowanych napaści. Zaczynają poszukiwania zdrajcy wśród strażników. Pierwszą podejrzaną osobą jest, oczywiście, Gwen, której od samego początku nikt nie darzy zbytnim zaufaniem. 
 
„- Nie patrz tak na mnie.
- Jak znowu?
- Tak jakbyś nie mogła się poruszyć.
- Ale tak właśnie jest - odrzekłam poważnie. - Jestem budyniem. Przerobiłeś mnie na budyń.”
 
Troche nieskładny jest mój opis, ale po raz kolejny nie wiem które wątki powinnam w nim zawrzeć, a które nie są takie ważne. Mogłabym napisać o wszystkim, ale z drugiej strony zajęło by to bardzo dużo miejsca.
Tak jak już wspomniałam druga cześć Trylogii Czasu podoba mi się o wiele bardziej niż pierwsza. Jest ciekawsza. Więcej rozumiem. W pierwszej części miałam wrażenie, że autorka sporo spraw zostawiła sobie w domyśle. Oczywiście ona może się tego domyślić, ja nie, bo nie znam jej koncepcji. Jako że w drugiej części zaczęła wszystko przybliżać i pokazywać różne sprawy z różnych perspektyw cóż... to wszystko uprościło.
 
„To jest niestety niezaprzeczalna prawda, że zdrowy rozsadek cierpi tam, gdzie do gry wkracza miłość.”
 
Bardzo spodobała mi się postać Xemeriusa! Od teraz jest moim ulubionym bohaterem! Dzięki swoim rozmowom z Gwen sprawił, że zaczęłam śmiać się w autobusie jak głupia! To nie fajne, bo pewnie teraz ludzie, którzy tam byli mają mnie za jakąś idiotkę, ale musze przyznać, że to było zaskoczenie, bo zwykle potrafiłam się opanować a tu nagle coś takiego... hahaha jak sobie to przypominam to aż uśmiech na ustach się pojawia. :)
 
„I po raz drugi moje serce - tym razem w drugiej wersji, proteza serca, która odżyła pod wpływem czystej nadziei - stoczyło się z krawędzi i roztrzaskało na dnie wąwozu na tysiące maleńkich odłamków.”
 
Pani Gier wykreowała wspaniały świat, od którego ciężko się oderwać. Wątek podróżowania w czasie jest dość oryginalnym pomysłem, raczej rzadko spotykanym. Niewiele jest książek, w których możemy przenieść się do wieku XX czy XIX i poznać trochę tamtejszej kultury jednocześnie zostając w naszym świecie i ciągle widząc porównania, kogoś kto doświadcza czegoś takiego. Tworzy to niesamowity i fantastyczny klimat. Aż się nie chce wracać do rzeczywistości.
 
„Broń, z którą człowiek nie umie się obchodzić, zostaje z reguły użyta przeciw niemu.”
 
Nie wiem czy można nazwać to minusem, ale mam wątpliwość co do tytułu, wiem że poszczególne kamienie szlachetne oznaczają różne osoby. Rubinem była Gwen stąd tytuł pierwszej części. Ale chyba Szafirem jest Lucy (nie jestem tego pewna ale nie to jest w tym najważniejsze), dlatego nie wiem właściwie skąd wziął się tytuł? Biorąc pod uwagę, ze Lucy pojawiała się stosunkowo rzadko w książce nie ma to większego sensu.
 
Części:
1. "Czerwień Rubinu"
2. "Błękit Szafiru"
3. "Zieleń Szmaragdu"

Podsumowanie: Druga część Trylogii Czasu spodobała mi się o wiele bardziej niż pierwsza, chociaż jeszcze nie rozpracowałam sensu tytułu.

xo, A.

6.12.2013

Zabawa.

Pierwszy mój post o charakterze bardziej rozrywkowym. Pomyślałam, ze będzie to fajny przerywnik, jako że ostatnio mam bardzo dużo nauki i niewiele czasu na czytanie jak również pisanie. Jestem teraz w trakcie "Prób Ognia" James'a Dashner'a, mam nadzieje, że znajdę niedługo trochę czasu na dokończenie tejże właśnie pozycji i napisanie czegoś o niej.
A teraz zabawa, którą wyparzyłam na innym blogu.

Zasady: Do każdej literki twojego bloga dobierz jakąś książkę. Jaką? Jaką tylko chcesz! Taka, która zapadłą ci w pamięć, która poprawia ci humor, albo wręcz przeciwnie. Taka, na którą ochotę masz od bardzo dawna, albo jakaś fajna pozycja z dzieciństwa, co tylko przyjdzie ci do głowy.
 
L - "Lotta z Ulicy Awanturników" - Książka, którą potrafiłam czytać w kółko, kiedy byłam mała. Nie przepadałam wtedy za czytaniem, a zaletą tej książeczki była bardzo niewielka objętość. :)
I - "Intruz" - Książka, która zapadła mi w pamięć chyba ze względu na dość ciekawą fabułę i niecodzienny pomysł na całą historię.
T - "Trzy Metry Nad Niebem" - Oglądałam film pod takim tytułem i był przecudowny, dlatego książkę też mam w planach o jakiegoś czasu, ale jakoś nie mam na nią wolnej chwili.
E - "Eragon" - Nie czytałam i nawet nie wiem o czym jest ta książka, ale jest to pierwszy tytuł, który mi się skojarzył z literką 'E'.
R - "Romeo i Julia" - Mój ulubiony przykład na wszelkiego rodzaju rozprawkach, bo można podciągnąć pod prawie każdy temat i jest niezawodny, mimo że nawet nie udało mi się tego do końca przeczytać...
A - "Ala Makota" - Książka, której tytuł zawsze mnie intrygował, szczególnie, że chyba główna bohaterka jest moją imienniczką, jednak nigdy nie przeczytałam.
R - "Requiem" - Trzecia część "Delirium". Nie mogę się doczekać aż przeczytam, bo seria zajmuje szczytowe miejsca na mojej liście ulubionych książek. :)
Y - ?
 
L - "Las zębów i rąk" - Tytuł! Tytuł jest chyba tym, co najbardziej mnie w książce intryguje! Nie czytałam, ale mam zamiar zrobić to kiedy tylko będę miała czas.
A - "Akademia Wampirów" - Kolejna z moich ulubionych książek i serii!
N - "Niezgodna" - jak wyżej, książka, która kocham!
D - "Delirium" - jak wyżej, no i jak już pisałam nie mogę się doczekać, aż przeczytam 3 część z serii! :)

xo, A.

2.12.2013

"W Pierścieniu Ognia"



Tytuł: "W Pierścieniu Ognia"
Tytuł oryginalny: "Catching Fire"
Gatunek: Akcja / Sci-Fi
Produkcja: USA
Polska Premiera: 22 listopada 2013
Reżyseria: Francis Lawrence
Scenariusz: Simon Beaufoy, Michael Arndt
Na podstawie: "W Pierścieniu Ognia" Suzanne Collins
Ocena: 6/6

Obsada:
Jennifer Lawrence - Katniss Everdeen
Josh Hutcherson - Peeta Mellark
Liam Hemsworth - Gale Hawthorne
Woody Harrelson - Haymitch Aberatchy
Elizabeth Banks - Effie Trinket
Lenny Kravitz - Cinna




Mój komentarz:
Jako że wszyscy ostatnio piszą o tym filmie pomyślałam, że nie będę gorsza i też podzielę się moimi wrażeniami.

Na film od początku nastawiona byłam bardzo pozytywnie i kiedy w końcu udało mi się go obejrzeć (dzień po premierze) wyszłam z kina niesamowicie podekscytowana i nie mogąc doczekać się kolejnej część.

Katniss i Peeta wyruszają na Tournée Zwycięzców. Pojawiają się we wszystkich dystryktach, żeby wygłosić przemówienie i złożyć kondolencje rodzinom poległych.
Niestety podczas Tournée wybuchają zamieszki. Aby pozbyć się ich przyczyny prezydent Snow przystępuje do organizacji jubileuszowych, 75. Igrzysk, w których dawni zwycięzcy będą musieli stanąć przeciw sobie.

Pomimo zmiany reżysera film wyszedł wspaniale. Francis Lawrence popisał się swoim talentem. Nie zabrakło humoru, strachu i oczywiście wzruszeń.

Aktorzy również spisali się na medal, trzeba im to przyznać. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę mogła z czystym sumieniem powiedzieć 'tak, to jest aktor, który trafił w dziesiątkę'. Cała obsada bardzo wczuła się w swoje postacie i to widać, efekt jest oszałamiający.

Jestem niesamowicie (mile) zaskoczona, bo mimo, że czytałam książkę i wiedziałam - co i kiedy się wydarzy - płakałam pół filmu!

Co do bohaterów - nie wiem od kogo zacząć.
Caesar Flickerman i Effie Trinket - bohaterowie, w których jestem totalnie zakochana! Rozbraja mnie ich pozytywizm, kolorowe ubrania (tak, tak, może to dziwne, ale uważam je za przeurocze) i, oczywiście, podejście do Katniss i Peety, którzy znowu musza iść na ta Igrzyska. Moment, kiedy Effie losowała ich imiona - był chyba dla mnie najsmutniejszy z tego wszystkiego. Wzruszyło mnie, że Effie rzeczywiście tak bardzo się nimi przejmuje.

Finnick Odair - On jest po prostu cudowny! Chyba nikt nie uważa inaczej. Uwielbiam aktora, który go grał i oczywiście samą postać. Uwielbiam jego podejście do Mags, tą beztroskę, która w sumie w jakiś sposób go otacza no i, przede wszystkim, scena z kostką cukru! Po prostu piękne!

Johanna Mason - Nie wiem co takiego jest w niej, że tak bardzo ją polubiłam. Naprawdę nie mam pojęcia. Ale trzeba przyznać, ze jest świetna. Jej podejście trochę cyniczne, ironiczne. trochę ignorancji, fakt, że to co robi kłóci się z jakimiś normami społecznymi (patrz: scena w windzie). To wszystko składa się na cudownie wykreowaną postać, która intryguje i której po prostu nie da się nie lubić!

No i oczywiście Katniss i Peeta - ale o tym, ze ich uwielbiam nie muszę chyba mówić. ;)

Według pewnego portalu internetowego budżet na drugą część "Igrzysk..."  został zwiększony o 52 miliony dolarów (w sumie na zrobienie całego filmu przeznaczono ok. 130/140 milionów dolarów, różne portale podają różne liczby). Podano również, gdzie zostały ulokowane te pieniądze:
 
  • Ponad 10 milionów wydano na rozszerzenie efektów wizualnych w sequelu.
  • Jennifer Lawrence otrzymała dużą podwyżkę, zarabiając za drugi film niemal 10 milionów dolarów (przy pierwszym filmie zarobiła 500 tys. dolarów plus bonusy z box office).
  • Josh Hutcherson i Liam Hemsworth otrzymali nieco mniejsze niż Jennifer podwyżki płacy.
  • Nakręcono więcej scen przy większej lokalizacji (W pierścieniu ognia kręcone było w Georgii i na Hawajach, a Igrzyska śmierci jedynie w Karolinie Północnej).
  • Francis Lawrence wydłużył dni produkcji filmu z 84 do 89 dni.
Z pewnością możemy przyznać, że efekty zwiększonego budżetu widać w filmie.

Dobrze, rozpisałam się trochę, ale nie chcę nikogo zanudzać, bo przecież ile można czytać jaka wspaniała była to produkcja? Jeśli ktoś doszedł do końca tego postu jestem wdzięczna za wytrwanie w chaosie moich myśli. :) Czekam na wasze opinie (chociaż bardzo dużo już poznałam), ale i tak, może w końcu ktoś napisze coś mniej pozytywnego, co sprawi, że ponownie rozważę moją opinię na temat filmu.
 

xo, A.

25.11.2013

"Cinder" - Marissa Meyer



Nie jestem fanką One Direction, i to jest chyba jedyna ich piosenka, której słucham. Coś mi się w niej spodobało i skojarzyło z tą książką.

Tytuł: "Cinder"
Autor: Marissa Meyer
Tytuł oryginalny: "Cinder"
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 440
Seria: Saga Księżycowa 
Tom: I
Ocena: 5/6

Opis:
"Saga przyszłości ma swój początek dawno, dawno temu… Cinder mieszka w hałaśliwym Nowym Pekinie, zdziesiątkowanym przez zarazę. Jako dziewczyna cyborg o tajemniczej przeszłości jest obywatelką drugiej kategorii. Lecz kiedy na jej drodze staje przystojny książę Kai, Cinder nagle znajduje się w epicentrum międzygalaktycznej walki z bezlitosną królową Luny. Rozdarta między obowiązkiem a wolnością, wiernością a zdradą, musi wyjawić sekrety swojej przeszłości, aby ochronić przyszłość..."


Moje wrażenia:
Pierwsza moja myśl kiedy dowiedziałam się o czym jest książka? "Co?! Cyborg, Chiny i Kai? To nie może być fajna książka." Dla jasności cyborgi kojarzą mi się z różnego rodzaju mechanizmami, a myślałam, ze to w jakiś sposób wyklucza miłość, no bo co, robot się kocha w księciu? Nie leży mi to jakoś. Nie znam się za bardzo na cyborgach ani nic w tym stylu, ale wyszło na to, ze cyborg to nie to samo co robot i że jest to człowiek z mechanicznymi częściami.

„Czy istoty twojego pokroju wiedzą, czym jest miłość? Czy ty w ogóle coś odczuwasz, czy to jedynie kwestia... oprogramowania?”

Dalej... dlaczego złe skojarzenie z Chinami? Nie lubię kultury azjatyckiej, nie interesuje mnie to, nie pociąga wręcz odpycha, nie chcę się w to zagłębiać.
No i ostatnie Kai - była taka bajka o królowej lodu i tym rozbitym lusterku, co ten Kai miał w oku. No nie wiem czy ktoś kojarzy o co mi chodzi, ale była to taka trochę smutna bajka.
Także stąd złe skojarzenia, ale o ile na początku darzyłam książkę ogromną niechęcie, o tyle potem się to zmieniło w uzależnienie i nie mogłam przestać jej czytać :)

„Łatwiej jest przekonać innych o swojej urodzie, jeśli samemu nie ma się co do niej wątpliwości. Lustra mają jednak nieprzyjemny zwyczaj przekazywania prawdy.”
 
Jeśli chodzi o samą książkę, to na samym początku czytanie szło mi dość ciężko, jak już mówiłam, dużo nieprzyjemnych skojarzeń. Ale kiedy udało mi się przebrnąć przez negatywne usposobienie książka okazała się bardzo ciekawa i przyjemna. Cała akcja dzieje się w Nowym Pekinie, gdzie dziewczyna - cyborg - Cinder prowadzi swoje spokojne (no nie do końca takie spokojnie, jak się okazuje) życie. Jest to taka trochę futurystyczna wersja "Kopciuszka". Cinder mieszka ze swoją macochą i przyrodnimi siostrami (jednak z jedną z sióstr się przyjaźni, co trochę odbiega od oryginalnej wizji 'okrutnych sióstr' z "Kopciuszka"). Pracuje jako mechanik (co również trochę mnie na początku odrzuciło, no bo nie wyobrażałam sobie Kopciuszka - mechanika). 
 
„36,28 procent. W takim stopniu nie była człowiekiem.”
 
W Nowym Pekinie panuje zaraza, która zabija bardzo wielu mieszkańców. Ofiarami tej choroby padają m. in. cesarz i siostra Cinder. Pałacowi medycy szukają cyborgów, na których mogliby testować nowe formuły leków. Cinder staje się jednym z takich eksperymentów, jednak okazuje się, ze nie chodzi tylko o lek, cała sprawa z szukaniem cyborgów ma swoje drugie dno.
 
„Cinder wbiła wzrok w hologram i wyobraziła sobie obserwację własnej śmierci. W czasie rzeczywistym.”
 
Chciałam trochę opisać książkę, ale cała akcja jest wielowątkowa i ciężko wszystko ująć w krótkim tekście i nie spojlerować przy tym za dużo. Skupiłam się tu na jednym wątku, ale są też oczywiście inne, jak np. wątek miłości Cinder i Kaia, którzy bardzo często 'przypadkiem' na siebie wpadają, aż w końcu rodzi się między nimi uczucie, które nie kończy się takim idealnym happy endem, jak w "Kopciuszku".
 
„Nie rób tego. Nie jestem tego warta. Wiesz o tym.”
 
Książkę bardzo dobrze się czyta, jest to coś nowego, nic związanego z typowymi wampirami, wilkołakami etc. Zupełnie inna historia. Chociaż nawiązuje trochę do innej już znanej powieści, nie psuje to zabawy odkrywania kolejnych wydarzeń, wręcz przeciwnie, zachęca do dalszego czytania i szukania podobieństw do oryginalnego "Kopciuszka".
 
Części:
1. "Cinder"
2. "Scarlet"
3. "Cress"
4. "Winter"

Podsumowanie: Nie jest to typowa oklepana fabuła. Książka zdecydowanie zaskakująca i zachęcająca do odkrywania coraz to nowych zagadek zawartych w jej wnętrzu.

xo, A.

18.11.2013

"Mechaniczny Anioł" - Cassandra Clare


Tytuł: "Mechaniczny Anioł"
Autor: Cassandra Clare
Tytuł oryginalny: "Clockwork Angel"
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 440
Seria: Diabelskie Maszyny
Tom: I
Ocena: 4/6

Opis:
"Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Kiedy szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, żeby odnaleźć brata, celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami, mogą jej pomóc… Pierwszy tom trylogii Piekielne maszyny, będącej wstępem do świata Darów anioła."



Moje wrażenia:
Druga seria pani Clare równie dobra jak Dary Anioła. Jest kilka podobieństw, parę już nam znanych nazwisk, instytut, jednak cała historia jest czymś zupełnie odrębnym. Nie jestem mega fanką autorki, wiec nie spodziewałam się żadnego szału po tej serii, i szału według mnie nie ma. Jednakże książka jest bardzo dobra i chętnie sięgnę po kolejne tomy.

"Są rzeczy, których nie jesteś w stanie zrozumieć."

"Mechaniczny anioł" jest pierwszą książką trylogii Diabelskie maszyny, będącej prequelem wcześniejszej serii pani Clare. Główna bohaterka - Tessa przenosi się z Nowego Yorku do Londynu, gdzie ma rozpocząć nowe, szczęśliwe życie ze swoim bratem, jednak kiedy wychodzi na ląd okazuje się, że nic nie będzie tak jak sobie wymarzyła. Tessa jest więziona przez Mroczne Siostry, które wymuszają na dziewczynie naukę posługiwania się mocą, którą posiada, a o której nie miała pojęcia.
"Marzenia potrafią być niebezpieczną rzeczą"
Pewnego dnia William Herondale ratuje dziewczyne i zabiera do instytutu. Tessa poznaje tam nocnych łowców i dowiaduje się nieco o sobie i świecie, którego przedtem nie znała. Pokazuje im swój dar, a oni pomagają jej odnaleźć brata, który ma być więziony przez Mistrza.
"Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi."
Bardzo podoba mi się w tej książce to, ze pojawiają się w niej postaci, które poznaliśmy w Darach Anioła, dzięki temu trochę więcej się o nich dowiadujemy, ich przeszłości. Jednym z takich bohaterów jest Magnus Bane lub chociażby Church (nareszcie wiem skąd wziął się w instytucie!).
Will Herondale jest strasznie irytującym i niewychowanym osobnikiem! Widzę skąd wzięło się to u Jace'a. W końcu to samo nazwisko. Jednak Jace jest trochę bardziej czarujący a ten facet? Ugh nie, po prostu nie, nie lubie go.
"-Muszę przyznać,że podoba mi się, jak radzisz sobie z Willem.
Tessa potrząsnęła głową.
-Nikt nie radzi sobie z Willem."
Strasznie podoba mi się klimat książki. Widać, że akcja nie dzieje się we współczesnym świecie tylko o wiele wcześniej. Wskazują na to m.in. zwroty typu 'paniczu Will' albo 'panie Herondale'. Brzmi to chwilami dziwnie, nie mogę sobie wyobrazić siebie zwracającej się tak do rówieśników, ale wprowadza to cudowny klimat tamtych lat.
"Każdy ma coś, bez czego nie może żyć."
Oprócz tego książkę bardzo dobrze się czyta, kiedy zaczynałam jeden rozdział nie mogłam się od niego oderwać. Wciąga. Byłam ciekawa jak skończy się cała historia czy będzie tak jak z Jacem i Clary czy może autorka tym razem wymyśli jakieś inne zakończenie tego wątku. Były momenty, kiedy zastanawiałam się czy wątek miłosny na pewno rozwija się między Willem, a Tessą czy może między nią a Jemem. Ostatecznie i tak nie skończyło się jak podejrzewałam, albo jak miałam nadzieję, że się skończy. 
"To w porządku kochać kogoś bez wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje."

Długo zastanawiałam się jaką ocenę postawić powieści. W końcu staneło na 4 Nie chodzi o to, że coś mi się nie podobało, ale są książki, które podobają mi się bardziej i raczej tym się kierowałam.
Minusów jako takich w książce nie ma, ale musze przyznać, że nie uwiodła mnie, nie jest to coś co kocham nad życie i do czego mogłabym wracać, ale autorkę bardzo cenię, bo stworzyła jedną z najbardziej popularnych serii na świecie (Dary Anioła), a teraz druga zdobywa coraz większą popularność (Diabelskie Maszyny).

Części:
1) "Mechaniczny Anioł"
2) "Mechaniczny Książę"
3) "Mechaniczna Księżniczka"

Podsumowanie: Fanom autorki na pewno się podoba, książka ogólnie bardzo dobra, dobrze się czyta, ale nie jest na liście moich ulubionych.

A.

12.11.2013

"Dzieje Tristana i Izoldy" - Joseph Bédier



Tytuł: "Dzieje Tristana i Izoldy"
Autor: Joseph Bédier
Rok wydania: 2006
Wydawnictwo: Greg
Ilość stron: 109 (w tym 88 zajmuje powieść, reszta to opracowanie)
Ocena: 4/6

Opis:
"Panowie miłościwi, czy wola wasza usłyszeć piękną opowieść o miłości i śmierci? To rzecz o Tristanie i Izoldzie królowej.? - tak średniowieczny trubadur rozpoczyna tę wzruszającą i zarazem bardzo smutną historię dwojga kochanków skazanych na rozłąkę i cierpienie. Nie mogą żyć bez siebie, ale żyjąc razem skazują się na potępienie świata, bo Tristan kochając Izoldę zdradza swojego seniora, króla Marka, a Izolda staje się wiarołomną żoną, zasługującą na śmierć. Miłość jednak przezwycięża wszelkie przeszkody i choć na tym świecie uczucie Tristana i Izoldy nie mogło trwać, po śmierci połączyła ich miłość wieczna, której już nic zagrozić nie może."

Moje wrażenia:
Ogólnie nie jestem fanką lektur - nie cierpię ich. Ale jako, że ostatnio dostałam 2+ z "Króla Edypa" postanowiłam sobie, że kolejną lekturę przeczytam i tak też zrobiłam. Bardzo cieszę się, że trafiłam akurat na tą książkę, bo możliwe, że gdybym trafiła na coś gorszego, na stałe zraziłabym się do lektur.
 
"Bóg miłuje dobrych śpiewaków. Głosy ich i głos lutni przenikają serca ludzi, budzą drogie wspomnienia i dają zapomnieć nie jedną żałość i niejedną przewinę."

Cała akcja ma miejsce we Francji, Wielkiej Brytanii i Anglii, czas akcji nie jest do końca znany, jednak można podejrzewać, że jest to wczesne średniowiecze, już po wprowadzeniu chrześcijaństwa. Mimo to należy pamiętać, że cała historia jest baśniowa, więc jej czas i miejsce akcji również.

"(...) to nie było wino: to była chuć, to była rozkosz straszliwa i męka bez końca i śmierć!"
 
Nigdy jeszcze nie czytałam typowego romansu. Miałam wrażenie, że coś takiego nie będzie w stanie mnie zaciekawić, jednak historia Tristana i Izoldy od razu mnie zaintrygowała. Ale nie jest to typowy romans. To znaczy, o ile mamy to samo pojęcie typowego romansu. Według mnie typowy romans powinien skupiać się na wątku miłości i ten wątek rozwijać i drążyć. Ta książka jednak nie na tym się skupia. Oczywiście nie zaprzeczę, że jest to historia o miłości, ale akcja koncentruje się przede wszystkim na uciekaniu. Uciekaniu, ukrywaniu się, wymyślaniu różnych intryg, i podchodów pomiędzy bohaterami.
 
"Izoldo, przyjaciółko moja, i ty, Tristanie, otoście wypili śmierć własną."
 
Kiedy Tristan i Izolda wypijają napój miłosny wszystko się komplikuje. O ile na początku nie mieli się za bardzo ku sobie, teraz nie mogą się od siebie oderwać. Wracają do siebie, spotykają się nawet wtedy, kiedy jest to bardzo ryzykowne. Wydają się być pobożni, jednak jest to bardzo powierzchowne biorąc pod uwagę ich zachowanie. 
 
"Ciało ostaje tu, ty masz moje serce."
 
Mimo, ze książka nie jest napisana współczesnym językiem, jest dość prosta w odbiorze. Nie miałam najmniejszych problemów ze zrozumieniem jej treści. Niektóre słowa były dość niecodzienne i nie znałam ich znaczenia, ale z kontekstu zdania można się było wszystkiego domyślić.
 
"Kto żyje w męczarni, jest jakby umarły."
 
Akcja książki jest dość szybka, wartka, cały czas coś się dzieje, są momenty spokojniejsze, ale nawet wtedy szykuje się jakiś zwrot akcji i zaskoczenie. Myślę, że książka nie jest zbyt przewidywalna, za każdym razem kiedy myślałam, że ich nakryją, albo że w końcu rozstaną się na zawsze albo że może jednak będą żyć długo i szczęśliwie następował moment, który odmieniał cały bieg wydarzeń.
 
"(...) Cóż znaczy dźwięk głosu? Dźwięk serca winnaś była usłyszeć."

Zakończenia akurat się spodziewałam - oczywiście tak właśnie kończą się wszystkie tego typu utwory literackie tamtych czasów. Nie było to spektakularne ani romantyczne - raczej tragiczne, w jakiś sposób poruszające choć pewnie tak miało być.

Podsumowanie: Jeżeli "Dzieje Tristana i Izoldy" to wasza lektura to proponuję przeczytać, nie zawiedziecie się. No i książka nie ma nic wspólnego z filmem, więc nim nie polecam się w ten sposób ratować.

A.

4.11.2013

Top 10 Ulubione Książkowe Pary

Jako, że ostatnio nie mam zupełnie ochoty nic pisać (jestem leniem), tym razem coś krótkiego i mam nadzieję trochę zabawnego. Ulubione książkowe pary. Musze przyznać, że uwielbiam wątki miłosne w książkach, więc robienie takiej listy sprawia mi jednocześnie niesamowita przyjemność i ogromny kłopot, bo nie mogę się zdecydować, kogo lubię bardziej! Ale skoro już podjęłam się zadania napisania takiej listy, muszę się z tym pogodzić (albo nie).

Top 10 Ulubione Książkowe Pary:
1. Lena & Alex / Lena & Julian (nie mogłam się zdecydować, którą parę lubię bardziej!) (Delirium)
2. Tris & Tobias (Niezgodna)
3. Nora & Patch (Szeptem)
4. Rose & Dimitri (Akademia Wampirów)
5. Clary & Jace (Dary Anioła)
6. Bianca & Lucas (Wieczna Noc)
7. Katniss & Peeta (Igrzyska Śmierci)
8. Wanda & Ian / Melanie & Jared (też ciężka decyzja) (Intruz)
9. Ari & Sebastian (Bogowie i Potwory)
10. Lena & Ethan (Kroniki Obdarzonych)

Jakie są wasze ulubione pary? Jestem bardzo ciekawa, więc proszę poświęćcie chwilę, chociaż na top 3 albo 5! :)

A.

28.10.2013

"Pandemonium" - Lauren Oliver



Tytuł: "Pandemonium"
Autor: Lauren Oliver
Tytuł oryginalny: "Pandemonium"
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 376
Seria: Trylogia: Delirium
Tom: II
Ocena: 6/6

Opis:
"Jedna z 5 najlepszych książek według „The New York Times”

Kolejna powieść autorki obsypanego nagrodami „Delirium”



Lena żyje w świecie, w którym [miłość] uznano za niebezpieczną chorobę, a ludzie poddawani są zabiegowi, po którym już nigdy nie będą mogli kochać. Tuż przed operacją dziewczyna zakochuje się w Aleksie. Ich wspólna ucieczka kończy się tragicznie... Wśród dymu i płomieni Lena widzi twarz ukochanego po raz ostatni.
Zrozpaczona przystępuje do ruchu oporu, by walczyć o wolność i [miłość]. Na jej drodze staje tajemniczy Julian.
Czy można pokochać największego wroga?"


Moje wrażenia:
Wiecie co uwielbiam w książkach pani Oliver? Tę masę inspirujących cytatów!

„Bo nigdy tak naprawdę nie będziemy w stanie zrozumieć drugiego człowieka. Możemy jedynie próbować, szukając po omacku drogi przez tunele, starając się oświetlić je pochodnią.”    

Co do samej książki, mogę po prostu napisać to samo co przy "Delirium" bo kolejna część tej książki jest równie wspaniała. Nieprzewidywalna. Ciekawa. Pełna zwrotów akcji, wzruszających momentów i cudownych bohaterów!

„Nie ma żadnego "przedtem". Jest tylko teraz i to, co nastąpi zaraz potem.”

Znowu przypadek miłości tak pięknej jak z Romea i Julii no i niesamowita/straszna/zaskakująca końcówka (była do przewidzenia, ale i tak nie mogłam oddychać przez chwile, no bo co będzie dalej???)
 
„Jeśli jesteś mądry, troszczysz się o innych. A jeśli się troszczysz, to kochasz.”

Jest tylko jeden minus. Nie mam trzeciej części, a chcę ją przeczytać. Teraz! ;c

Części:
1. "Delirium"
2. "Pandemonium"
3. "Requiem"

Podsumowanie: Tak jak przy poprzedniej części. Po prostu nie można nie przeczytać tej książki. Powinna być lekturą szkolną, bo przedstawia o wiele więcej wartości niż wszystkie moje lektury razem wzięte i jest napisana współczesnym językiem (a nie jak jakieś dramaty!)

A.

21.10.2013

"Stuck in Love"



Tytuł: "Stuck in Love" (polski tytuł nie jest mi znany)
Tytuł oryginalny: "Stuck in Love"
Gatunek: Komedia/Dramat
Produkcja: USA
Premiera: wrzesień 2012
Reżyseria: Josh Boone
Ocena: 5/6
Obsada: Lily Collins (kocham!) jako Samantha
Logan Lerman(!) jako Lou
Jennifer Connely jako Erica
Greg Kinnear jako William
Liana Liberato jako Kate
Nat Wolff jako Rusty





Opis: 
"Pisarz Bill Borgens (Greg Kinnear) stara się utrzymać rodzinę razem, po tym jak jego żona Erica (Jennifer Connelly) opuściła go dla młodszego mężczyzny. Zamiast pracować nad nową książką, obsesyjnie ją szpieguje. Tymczasem ich 16-letni syn Rusty (Nat Wolff) wpada w poważne kłopoty, zakochuje się i bierze udział w bójce. 19-letnia córka Sam (Lily Collins), oświadcza, że jej pierwsza książka zostanie opublikowana, lecz nie zamierza podzielić się tą wiadomością ze swoją matką, którą uważa za zdrajcę."

Mój komentarz:
Kurde, jestem zakochana w tych aktorach, więc oczywiście jest to jeden z moich ulubionych filmów w tym momencie. Dzięki niemu odkryłam piosenkę, z której nie mogę się wyleczyć i słucham jej cały czas w kółko i zarażam nią wszystkich moich znajomych. (link)

Oprócz tego lubię strasznie tego rodzaju filmy, o miłości i z których można wyciągnąć jakieś wnioski, które są w jakiś sposób inspirujące.

Mimo że film tworzy jedną spójną całość widać, że składa się z trzech historii. W każdej z nich główną rolę grają dwie osoby, dodatkowo poznajemy część historii każdej z tych osób, więc można powiedzieć, że dobrze znamy wszystkich bohaterów i przez to się do nich trochę przywiązujemy.

Film zdecydowanie wart obejrzenia, myślę że każdy znajdzie tu parę, którą polubi, a jeśli nie, to chociaż się trochę pośmieje. :)


A.

14.10.2013

"Czerwień Rubinu"



Tytuł: "Czerwień Rubinu"
Tytuł oryginalny: "Rubinrot"
Gatunek: Fantasy
Produkcja: Niemcy
Premiera: Marzec 2013 
Reżyseria: Felix Fuchssteiner
Scenariusz: Katharina Schöde, Felix Fuchssteiner,
Na podstawie: "Czerwień Rubinu" Kerstin Gier
Obsada: Maria Ehrich jako Gwendolyn,
Jannis Niewohner jako Gideon,
Laura Berlin jako Charlotte.
Ocena: 2/6





 Opis: 
"Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddana przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczna rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest niejaki Gideon – bezczelny, arogancki, choć bosko przystojny młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby wyłącznie dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić...
Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu..."


Mój komentarz:
Może gdyby nie fakt, że film za bardzo odbiega od książki bardziej by mi się podobał, niestety tak nie jest. Nie podobał mi się, po prostu. Niby było kilka fajnych momentów, kilka rzeczy, które rzeczywiście mi się podobało, albo mnie trochę bawiło, ale raczej nie obejrzę go ponownie.




Po pierwsze: CO TO JEST?? =>>

Po drugie: Troche inaczej wyobrażałam sobie to całe 'znikanie'

Po trzecie: Film w którym mówią po niemiecku, kręcony w Anglii, rosyjskie napisy początkowe i polskie tłumaczenie (przynajmniej wersja, którą ja oglądałam) jest to dla mnie troche śmieszne.

No i jak już mówiłam niewiele ma wspólnego z książką.

Muszę przyznać, ze obsada całkiem fajnie dobrana, polubiłam tych aktorów! Nie zgadzają się z moim wyobrażeniem bohaterów, ale wyglądają świetnie.

Oprócz tego trzeba wziąć pod uwagę, że patrzyłam na film porównując go z książką, więc moja opinia jest niekoniecznie obiektywna, bo może jako sama produkcja filmowa (nie biorąc pod uwagę tego, że to ekranizacja) opinia byłaby trochę lepsza. Jednakże(!) widziałam bardzo dużo lepszy filmów i pod kątem samego filmu i ekranizacji.

A.

7.10.2013

"Czerwień Rubinu" - Kerstin Gier



Tytuł: "Czerwień Rubinu"
Autor: Kerstin Gier
Tytuł oryginalny: "Rubinrot"
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 344
Seria: Trylogia Czasu 
Tom: I
Ocena: 4/6

Opis:
"Trylogia Czasu jest tak wciągająca, że w zasadzie należałoby powiedzieć: „wsysa”; jest dowcipna, a zarazem totalnie romantyczna. Pewnego dnia piętnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie – Gwen jest ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny dziewiętnastolatek: Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII. wieku."

Moje wrażenia:
Zważając na wiele pozytywnych opinii i pierwsze miejsca na listach bestsellerów miałam wobec książki jakieś oczekiwania, liczyłam, że zachwyci mnie tak samo bardzo jak niepozorne 'Delirium' czy 'Niezgodna'. Muszę przyznać, że trochę się zawiodłam. Może moje oczekiwania były zbyt wygórowane, może błędem były w ogóle jakieś oczekiwania, bo przecież gdybym niczego się nie spodziewała na pewno bym się nie zawiodła.
„Ex hoc momento pendet aeternitas
(Na tej chwili wisi wieczność)”
O ile na początku zapowiadało się dość ciekawie (co mogło być również spowodowane moim przekonaniem, że książka mnie zachwyci, które z kolei było błędem), o tyle z czasem stawało się coraz bardziej pozbawione wątków, które w książkach, które czytam, zdecydowanie powinny się pojawiać. Mam na myśli wątek miłosny, który jakoś tam się rozwijał, ale w końcu nic ciekawego z tego nie wyszło. Jeśli dla kogoś ten wątek absolutnie nie ma znaczenia, to możliwe, że reszta historii mu się spodoba, ale mi naprawdę bardzo tego elementu brakowało.
„- Charlotta zawsze robiła to, co mówiłem. Ty tego nie robisz. A to jest bardzo męczące. Ale też w pewien sposób zabawne. I słodkie.”
Sam pomysł na fabułę bardzo fajny, nie taki oklepany, chociaż trochę to dziwne, że dziewczyna znika, albo pojawia się nagle na środku ulicy i doświadcza tylko 'zdziwionych spojrzeń', ale to już taki szczególik. Było kilka ciekawych momentów, ale raczej wydarzenie były dość przewidywalne i niezbyt skomplikowane. Najbardziej podobały mi się wątki z duchami, i były przezabawne. Za to wielki plus. ;)
„- Gdyby to był film, na końcu czarnym charakterem okazałby się ten, po którym najmniej się tego można było spodziewać. Ale ponieważ to nie jest film, stawiam na tego gościa, który cię dusił.”
Jak na razie jest dość negatywnie, ale z drugiej strony książka otrzymałam ode mnie 4 punkty więc nie jest aż tak źle. Naprawdę cała historia nie jest jakaś zła, jest w niej wszystko, co powinna zawierać dobra książka. Myślę, że błędem w tym wszystkim były moje oczekiwania, które od początku nastawiały mnie na kolejną 'szóstkę', ale w sumie miałam podstawy, żeby tak sądzić.
Części:
1. "Czerwień Rubinu"
2. "Błękit Szafiru"
3. "Zieleń Szmaragdu"

Podsumowanie: Jak to podsumować? Książka jest bardzo fajne, ale lepiej się po niej za dużo nie spodziewać. No i niewiele wątku miłosnego to dla mnie minus.
Ekranizacja: Film o tym samym tytule miał swoja premierę 14 marca 2013 roku. W rolach głównych Maria Ehrich (Gwendolyn) i Jannis Niewohner (Gideon). Mam zamiar go obejrzeć w najbliższym czasie póki jeszcze mogę to sobie na świeżo porównać, więc jeśli będę miała czas opublikuję recenzje. ;)

A.

30.09.2013

"Dziewczyny z Hex Hall" - Rachel Hawkins


Tytuł: "Dziewczyny z Hex Hall"
Autor: Rachel Hawkins
Tytuł oryginalny: "Hex Hall" 
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 304
Seria: Hex Hall
Tom: I
Ocena: 4/6








 
Opis:
"Grzeczne dziewczynki idą do szkoły, niegrzeczne – do Hex Hall.

Czy jesteś grzeczną dziewczynką?
Sophie Mercer zdecydowanie nie jest. Zbyt często wpada w tarapaty. Wreszcie „dla własnego dobra” trafia do Hex Hall, czyli szkoły z internatem dla czarownic, wilkołaków i elfów. W końcu Sophie to córka czarnoksiężnika.
I wtedy zaczynają się prawdziwe kłopoty. Życie „nowej” nie jest usłane różami. Zwłaszcza gdy najprzystojniejszy chłopak w szkole jest już zajęty. A jego dziewczyna, choć śliczna i słodka, potrafi zaleźć za skórę jak mało kto.
Jednak najgorsze wciąż przed Sophie. Ktoś zaczyna atakować uczniów, a podejrzenie pada na jej jedyną przyjaciółkę."

Moje wrażenia:
Kiedyś bardzo często widywałam tą książkę na wystawach 'top 10' w księgarniach. Od samego początku byłam ciekawa jej treści, bo okładka w sumie wyglądała całkiem fajnie. Nie miałam żadnych oczekiwań co do zawartości merytorycznej, toteż nie było możliwości abym się rozczarowała. Nie jest to jakaś ambitna książka, raczej lekka lektura na leniwe popołudnie, chociaż chwilami wzbudza też trochę więcej emocji. 
 
„Słysząc ostrzegawcze krzyki mężczyzny i kobiety, rozpaczliwie szukałam w pamięci jakiegos zaklęcia naprawiającego przegryzione gardło, bo najwyraźniej moglam takiego zaraz potrzebować. Oczywiście jedynym, które udało mi się wydusić z siebie do pędzącego ku mnie wilkołaka było: "ZŁY PIES!".” 
 

W książce nie zabrakło dobrego humoru, kilku dramatów, nuty kryminału, magii i wątku miłosnego. Ten ostatni dość nietypowy w porównaniu do innych wątków tego typu. Zaskakujący swoim rozwojem. Do tego jeszcze wspaniali bohaterowie: "Sophie - bystra dziewczyna ze skłonnością do ironii i sarkazmu, Archer - przystojny, błyskotliwy drań oraz Elodie - złośliwa i podstępna piękność, która jednak odsłania także przed czytelnikiem swoją wrażliwość i poczucie samotności."*
 
„Jakoś nie potrafiłam powiedzieć na głos "Archer". Cóż za staromodne imię! Czułabym się chyba, jak w jakimś dziewiętnastowiecznym teatrze: "Drogi Archerze! Czy zechciałby pan wypić ze mną filizankę herbaty?!” 
 
Lekki, barwny język sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Nie wiem co jeszcze napisać, czytałam ją jakiś czas temu i wrażenia już nie są tak świeże, poza tym jestem niesamowicie zmęczona nauką (liceum to już nie przelewki).
 
„Gdy dowiadujesz się, że ktoś został zamordowany, śmiech zasadniczo nie jest najlepszą reakcja. To taka rada na przyszłość.” 
 
Może jeszcze jakieś minusy? Fabuła momentami dość przewidywalna, i niezbyt rozbudowana (chociaż jest też kilka dość zaskakujących momentów). Mam wrażenie, że to jest jednak książka dla trochę młodszych osób, mnie jakoś szczególnie nie zachwyciła, chociaż czytało się bardzo przyjemnie, dlatego taka ocena jak jest.
 
Części:
1. "Dziewczyny z Hex Hall"
2. "Diable Szkło"
3. "Spell Bound" (nie przetłumaczone na polski)

Podsumowanie: Książkę czyta się szybko i przyjemnie, nie wniosła do mojego życia za wiele, ale też nie żałuję czasu na nią poświęconego.

A.
 
*Cytat z recenzji Sissi na stronie empik.com

23.09.2013

"Delirium" - Lauren Oliver



Tytuł: "Delirium"
Autor: Lauren Oliver
Seria: Delirium
Tom: I
Ocena: 6/6

Opis:
„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa.
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam.
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.


Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.
Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.

Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?"

Moje wrażenia:
Sięgnęłam po tę książkę, po pierwsze: z polecenia, po drugie: było o niej dość głośno, więc chciałam sama przekonać się skąd ten 'szum'. Intrygowałam mnie od samego początku, co wynikało prawdopodobnie bardziej z tego 'szumu' niż z samej treści (chociaż treść również intrygująca). Przez całą książkę próbowałam przewidzieć co wydarzy się dalej żeby udowodnić sobie, że książka jest przewidywalna, ale nie jest. Są rzeczy, których można się domyślić, ale która książka takich nie posiada?
"Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija"
Książka super, pisze tak o połowie książek, które czytam, ale dla mnie książka jest SUPER, FAJNA, SŁABA albo NUDNA. Ta zalicza się do kategorii 'SUPER', bo, no, jest super. Ciekawa, o czymś innym nić wszystkie. Miłość jako choroba? Bardzo pomysłowe. Chociaż wątek miłosny dość przewidywalny, oczywiste było kto się w kim zakocha i że nie będzie to miało pozytywnych konsekwencji.
"Nasze oczy spotkały się tylko na kilka sekund i z pewnością dla niego byłam tylko niewyraźną, zwyczajną twarzą, którą trudno zapamiętać."
Właśnie zaczęłam wyczuwać tu coś z Romea i Julii. No bo chłopak i dziewczyna, zakochani w sobie, chociaż jest to łamanie wszystkich zasad. Coś nie wyobrażalnego w ich świecie, co nie powinno się nigdy wydarzyć, ale czy chociaż chwila prawdziwego szczęścia nie znaczy więcej niż życie w nieświadomości? Nudnym, prostym życiem, którego wszyscy od ciebie wymagają?
"Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. Wiem, że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie, i trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić."
Bohaterowie są przecudowni! Może Alex nie uwiódł mnie jakoś, ale jego postawa, zachowanie to jest coś niesamowitego. Jest w nim coś z romantyka, coś heroicznego, jakaś część zwykłego nastolatka i dorosłego, bardzo sprytnego i przebiegłego, człowieka. Co stwarza obraz prawie że idealnego mężczyzny, z wadami, które nie wiem czy można nazwać wadami, bo są urocze i tak ujmujące, że ciężko ich nie polubić.
"Ten, kto skacze do nieba, może upaść, to prawda. Ale może też poszybować w górę."
Lena też jest wspaniała, i to nie dlatego, że uwielbiam jej imię, dlatego, że rzeczywiście taka jest. Przechodzi zmianę, która tak naprawdę może wcale nie jest zmianą. Zmienia się jej podejście do świata i do różnych rzeczy, choć tak naprawdę myślę, że to podejście zawsze było takie samo, a ona wmawiała sobie, że jest inaczej, co tak czy siak sprawiło, ze ukazała nam prawdziwy obraz siebie jako silnej kobiety, która potrafi rzeczywiście być sobą i działać tak jak ona chce, a nie podporządkowywać się woli innych i robić wszystko pod ich dyktando, jak to robiła wcześniej, żeby nie być ta INNĄ, z którą jest coś nie tak.
"Powiem Wam coś. Nie jestem nikim wyjątkowym. Jestem zwyczajną dziewczyną. Mam niecałe metr sześćdziesiąt wzrostu i jestem przeciętna pod każdym względem. Ale znam pewien sekret. Możecie zbudować mury aż do nieba, a mnie i tak uda się nad nimi przefrunąć. Możecie mnie przygwoździć do ziemi tysiącami karabinów, a i tak stawię opór . I jest nas tutaj wielu , więcej niż wam się wydaje. Ludzi , którzy odmówili zejścia na ziemię."
Oprócz tego co już napisałam myśle, że warto byłoby nadmienić, że książka jest bogata w cytaty. Ale nie takie zwykłe, które można znaleźć byle gdzie, tylko w te z rodzaju głęboki, które zmuszają nas do jakichś przemyśleń związanych z naszym życiem, co jest kolejną niesamowitą rzeczą, bo nie często trafiam na tak refleksyjne książki zapewniające rozrywkę, relaks i jakiś rodzaj edukacji.
"Wszystko będzie dobrze. Słowa, które tak naprawdę nic nie znaczą, które są mantrą rzucaną w przestrzeń i mrok jak rozpaczliwe próby uchwycenia się czegoś, gdy się spada."
Dzisiejsza recenzja trochę bardziej filozoficzna, chyba udziela mi się szkolny klimat, który swoją drogą zaczyna mnie już denerwować. W każdym razie książka zdecydowanie warta polecenia, bo czytanie jej to jednak fajna przygoda, a zakończenie jest nieźle porąbane, niespodziewane na pewno (przynajmniej jeśli chodzi o mnie)

Części:
1. "Delirium"
2. "Pandemonium"
3. "Requiem"

Podsumowanie: Ten kto nie przeczyta tej książki niech żałuje do końca życia. :)

A.

16.09.2013

"Więzień Labiryntu" - James Dashner

Tytuł: "Więzień Labiryntu"
Autor: James Dashner
Tytuł oryginalny: "The Maze Runner"
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 225
Seria: Więzień Labiryntu: Trylogia
Tom: I
Ocena: 4/6
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Opis:
"Więzień Labiryntu to pierwszy tom bestsellerowej trylogii porównywanej do Igrzysk Śmierci czy serii Gone. Dla wielu czytelników jest to najlepsza trylogia od czasu Igrzysk Śmierci Suzanne Collins.

Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie - otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego Labiryntu.
Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich Labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem Labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice.
Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej."

Krótko o Treści:
Głównym bohaterem powieści jest Thomas - nastoletni chłopak, który zostaje wysłany do Strefy, gdzie przebywa już wielu jego rówieśników. Strefa jest miejscem otoczonym przez labirynt, do którego Stwórcy zsyłają nastolatków, niestety nikt nie wie w jakim celu tam jest, ani jak się tam znalazł - żadna z osób zesłanych do Strefy nie pamięta nic ze swojego poprzedniego życia.
Cała nastoletnia społeczność układa sobie tam życie. Uprawiają rośliny, hodują zwierzęta i, oczywiście, próbują znaleźć wyjście.

Moje wrażenia:
Zaczynam od tego, ze mam dosyć porównywania książek do "Igrzysk Śmierci", bo jest to już kolejny raz kiedy się z czymś takim spotykam. Nie wiem dlaczego mi to przeszkadza, po prostu tak jest. Nie dlatego, że książka jest zła - bo nie jest - wręcz przeciwnie jest bardzo fajna i niesamowicie oryginalna. 
 
"Dziwne jest tak samo dobre, jak każde inne określenie"
 
Na początku książka wydaje się niesamowicie nudna, dialogi również nie są zbyt wymyślne, wiele rzeczy, pytań się powtarza, autor wciąż powraca do tych samych wątków, co zdecydowanie zniechęca czytelnika do dalszej lektur. JEDNAKŻE, kiedy już udaje nam sie przebrnąć przez kilka pierwszych rozdziałów, książka miło zaskakuje.

Zacznę od tego, ze pomysł na całą historie jest dość zaskakujący, nieoklepany, pierwszy raz spotykam się z czymś takim, gdzie akcja umieszczona jest w labiryncie pełnym nastolatków. :) Fabuła to ciąg idealnie ze sobą powiązanych wydarzeń, które tworząc sensowną całość, ukazują wstrząsającą walkę o przetrwanie i główny cel jakim jest wolność. Mimo niezbyt zachęcającego początku z czasem książka robi się coraz ciekawsza, rozkręca się, po pewnym czasie robi się już tak  wciągająca, że ciężko jest ją odłożyć. 
Są momenty, w których książka zaskakuje i to bardzo, ale są też zbyt przewidywalne. Podczas czytania autorowi udało się mnie raz wzruszyć, wiec tu wielki plus.
 
"Mierz wysoko, wal nisko."
 
Bohaterowie są przedstawieni w niesamowity sposób, czytając książkę bardzo dobrze poznajemy każdego z nich i jesteśmy w stanie do każdego z nich się ustosunkować.
Muszę przyznać, że główny bohater zrobił na mnie wrażenie trochę zbyt wystraszonego całą sytuacją, co prawda w końcu został kimś w rodzaju bohatera, ale miałam wrażenie, że ma słaby charakter. Wszyscy cały czas płaczą, rozumiem, że to nastolatkowie i może sytuacja trochę ich przytłacza, jednak denerwowało mnie to, że płaczą zamiast coś ze sobą zrobić.
 
Oprócz tego jest to dla mnie niezrozumiałe to, że w labiryncie jest milion nastolatków (nie milion, ale nie wiem ilu ich jest, wiec chodzi po postu o to, ze jest ich dużo), którzy siedzą tam od DWÓCH LAT(!!) i nie wpadły na to jak się z labiryntu wydostać, nie zwracały uwagi na połowę rzeczy, na które Thomas od razu zwrócił uwagę. To jest coś, czego totalnie nie mogę pojąć. Szczególnie, biorąc pod uwagę, że główny bohater od razu wszystko sobie poukładał.  Co do innych bohaterów - Chuck był przewspaniały!
 
Nie wiem co jeszcze mogę o tym powiedzieć. Książka sama w sobie jest dość ciekawa, fajny pomysł i tak dalej, ale gdybym teraz miała powiedzieć, czy gdybym wiedziałam, że tak książka będzie wyglądać, chyba powiedziałabym nie.

PLUSY:
* Niebanalna fabuła, ciekawy pomysł na całą historię,
* Dobrze wykreowani, barwni bohaterowie,
* Chwilami zaskakująca i wzruszająca.

MINUSY:
* Niezbyt interesujący początek,
* Chwilami zbyt przewidywalna, irytująca.

Części:
1. "Więzień Labiryntu"
2. "Próba Ognia"
3. "The Kill Order" (wydaje mi się, że ta część nie została jeszcze przetłumaczona na polski)

Ekranizacja: Premiera filmu 6 lutego 2014. W rolę Thomasa wcieli się Dylan O'Brien. WIĘCEJ INFORMACJI.
 

A.