Tytuł: "Błękit Szafiru"
Autor: Kerstin Gier
Tytuł oryginalny: "Saphirblau"
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 364
Seria: Trylogia Czasu
Tom: II
Ocena: 5/6
Opis:
"Błękit Szafiru to już drugi tom Trylogii czasu. Gwendolyn i Gideon zapatrzeni w siebie wrócili właśnie z początku XX wieku. Ale sprawy tylko się skomplikowały. Czy Strażnicy mają rację uznając Lucy i Paula za przestępców, czy też może mylą się w swej wierności Hrabiemu de Saint Germain? Gwendolyn jako jedyna zdaje się mieć wątpliwości. Uczucia Gideona do Gwen wystawione zostają na najpoważniejszą próbę… Podróże w czasie, niebezpieczeństwa, miłość… Trylogia czasu cię pochłonie. Czerwień Rubinu jest już dostępna. Błękit Szafiru trzymasz w dłoni. Zieleń Szmaragdu pojawi się niebawem…"
Moje wrażenia:
Po przeczytaniu pierwszej części nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona do serii, jednak ktoś (Ema Pisula z bloga "Nasz Papierowy Świat") powiedział mi (właściwie napisała to w komentarzu), że kolejne części są lepsze, więc starałam się nie zniechęcać. I bardzo się z tego cieszę, bo kolejna część okazała się rzeczywiście o niebo lepsza i teraz nie mogę się doczekać kolejnego tomu!
„Nie ufaj nikomu i niczemu. Nawet własnym uczuciom.”
Myślę, że to lepsze postrzeganie książki wynika z tego, że trochę więcej rozumiem, trochę więcej się dzieje. Nareszcie mam trochę więcej pojęcia o relacji Gideon - Gwendolyn, co jest wielkim plusem.
„- Przestań. To nie do zniesienia, jaki jesteś zarozumiały. - Przepraszam. Ale to takie... oszałamiające uczucie, wiedzieć, że z mojego powodu zapominasz o oddychaniu.”
Akcja drugiego tomu Trylogii Czasu rozpoczyna się w miejscu, w którym zakończyła się "Czerwień Rubinu". Gwenodolyn jest świeżo upieczoną podróżniczką w czasie. Do tego jeszcze zakochaną. Dziewczyna musi oddzielić uczucia od zadania, które ma do wykonania, a o którym właściwie nic nie wie - nikt nie chce jej wyjaśnić na czym dokładnie polega jej rola w całym przedsięwzięciu, co wprowadza tu trochę tajemniczej atmosfery.
Gwen poznaje nowego towarzysza Xemeriusa, który jest gargulcem/duchem/demonem i tylko ona go widzi i słyszy (co swoją drogą doprowadza do bardzo zabawnych sytuacji, ale o tym potem). Podczas przeskoków w czasie Gwen i Gideon coraz częściej padają ofiarami zaplanowanych napaści. Zaczynają poszukiwania zdrajcy wśród strażników. Pierwszą podejrzaną osobą jest, oczywiście, Gwen, której od samego początku nikt nie darzy zbytnim zaufaniem.
Gwen poznaje nowego towarzysza Xemeriusa, który jest gargulcem/duchem/demonem i tylko ona go widzi i słyszy (co swoją drogą doprowadza do bardzo zabawnych sytuacji, ale o tym potem). Podczas przeskoków w czasie Gwen i Gideon coraz częściej padają ofiarami zaplanowanych napaści. Zaczynają poszukiwania zdrajcy wśród strażników. Pierwszą podejrzaną osobą jest, oczywiście, Gwen, której od samego początku nikt nie darzy zbytnim zaufaniem.
„- Nie patrz tak na mnie.
- Jak znowu?
- Tak jakbyś nie mogła się poruszyć.
- Ale tak właśnie jest - odrzekłam poważnie. - Jestem budyniem. Przerobiłeś mnie na budyń.”
Troche nieskładny jest mój opis, ale po raz kolejny nie wiem które wątki powinnam w nim zawrzeć, a które nie są takie ważne. Mogłabym napisać o wszystkim, ale z drugiej strony zajęło by to bardzo dużo miejsca.
Tak jak już wspomniałam druga cześć Trylogii Czasu podoba mi się o wiele bardziej niż pierwsza. Jest ciekawsza. Więcej rozumiem. W pierwszej części miałam wrażenie, że autorka sporo spraw zostawiła sobie w domyśle. Oczywiście ona może się tego domyślić, ja nie, bo nie znam jej koncepcji. Jako że w drugiej części zaczęła wszystko przybliżać i pokazywać różne sprawy z różnych perspektyw cóż... to wszystko uprościło.
„To jest niestety niezaprzeczalna prawda, że zdrowy rozsadek cierpi tam, gdzie do gry wkracza miłość.”
Bardzo spodobała mi się postać Xemeriusa! Od teraz jest moim ulubionym bohaterem! Dzięki swoim rozmowom z Gwen sprawił, że zaczęłam śmiać się w autobusie jak głupia! To nie fajne, bo pewnie teraz ludzie, którzy tam byli mają mnie za jakąś idiotkę, ale musze przyznać, że to było zaskoczenie, bo zwykle potrafiłam się opanować a tu nagle coś takiego... hahaha jak sobie to przypominam to aż uśmiech na ustach się pojawia. :)
„I po raz drugi moje serce - tym razem w drugiej wersji, proteza serca, która odżyła pod wpływem czystej nadziei - stoczyło się z krawędzi i roztrzaskało na dnie wąwozu na tysiące maleńkich odłamków.”
Pani Gier wykreowała wspaniały świat, od którego ciężko się oderwać. Wątek podróżowania w czasie jest dość oryginalnym pomysłem, raczej rzadko spotykanym. Niewiele jest książek, w których możemy przenieść się do wieku XX czy XIX i poznać trochę tamtejszej kultury jednocześnie zostając w naszym świecie i ciągle widząc porównania, kogoś kto doświadcza czegoś takiego. Tworzy to niesamowity i fantastyczny klimat. Aż się nie chce wracać do rzeczywistości.
„Broń, z którą człowiek nie umie się obchodzić, zostaje z reguły użyta przeciw niemu.”
Nie wiem czy można nazwać to minusem, ale mam wątpliwość co do tytułu, wiem że poszczególne kamienie szlachetne oznaczają różne osoby. Rubinem była Gwen stąd tytuł pierwszej części. Ale chyba Szafirem jest Lucy (nie jestem tego pewna ale nie to jest w tym najważniejsze), dlatego nie wiem właściwie skąd wziął się tytuł? Biorąc pod uwagę, ze Lucy pojawiała się stosunkowo rzadko w książce nie ma to większego sensu.
1. "Czerwień Rubinu"
2. "Błękit Szafiru"
3. "Zieleń Szmaragdu"
Podsumowanie: Druga część Trylogii Czasu spodobała mi się o wiele bardziej niż pierwsza, chociaż jeszcze nie rozpracowałam sensu tytułu.
xo, A.
Czytałam niedawno temu i też bardzo mi się podobała, jak również oceniam ja wyżej, niż tom pierwszy :) Nie mogę się doczekać, aż dorobię się Zieleni szmaragdu!
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam jakiś czas temu i byłam nią zachwycona! Jest jedną z moich ulubionych. Z tego co pamiętam, tytuły książek odpowiadały osobom - Gwendolyn była rubinem.
OdpowiedzUsuńKONKURS! ZAPRASZAM, DO WYGRANIA DWIE KSIĄŻKI!
http://faaantasyworld.blogspot.com/2013/12/konkurs-poroczny.html
Też czytałam, ale jak dla mnie ta część była słabsza od "Czerwieni...", bo w "Błękicie" irytowali mnie bohaterowie i głupota Gwen, ale powieść ma takie zakończenie, że po prostu muszę przeczytać III tom!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
"Trylogii czasu" jeszcze nie miałam okazji czytać; mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńteż mam taką nadzieje, bo warto przeczytać :)
Usuń