7.10.2013

"Czerwień Rubinu" - Kerstin Gier



Tytuł: "Czerwień Rubinu"
Autor: Kerstin Gier
Tytuł oryginalny: "Rubinrot"
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 344
Seria: Trylogia Czasu 
Tom: I
Ocena: 4/6

Opis:
"Trylogia Czasu jest tak wciągająca, że w zasadzie należałoby powiedzieć: „wsysa”; jest dowcipna, a zarazem totalnie romantyczna. Pewnego dnia piętnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie – Gwen jest ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny dziewiętnastolatek: Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII. wieku."

Moje wrażenia:
Zważając na wiele pozytywnych opinii i pierwsze miejsca na listach bestsellerów miałam wobec książki jakieś oczekiwania, liczyłam, że zachwyci mnie tak samo bardzo jak niepozorne 'Delirium' czy 'Niezgodna'. Muszę przyznać, że trochę się zawiodłam. Może moje oczekiwania były zbyt wygórowane, może błędem były w ogóle jakieś oczekiwania, bo przecież gdybym niczego się nie spodziewała na pewno bym się nie zawiodła.
„Ex hoc momento pendet aeternitas
(Na tej chwili wisi wieczność)”
O ile na początku zapowiadało się dość ciekawie (co mogło być również spowodowane moim przekonaniem, że książka mnie zachwyci, które z kolei było błędem), o tyle z czasem stawało się coraz bardziej pozbawione wątków, które w książkach, które czytam, zdecydowanie powinny się pojawiać. Mam na myśli wątek miłosny, który jakoś tam się rozwijał, ale w końcu nic ciekawego z tego nie wyszło. Jeśli dla kogoś ten wątek absolutnie nie ma znaczenia, to możliwe, że reszta historii mu się spodoba, ale mi naprawdę bardzo tego elementu brakowało.
„- Charlotta zawsze robiła to, co mówiłem. Ty tego nie robisz. A to jest bardzo męczące. Ale też w pewien sposób zabawne. I słodkie.”
Sam pomysł na fabułę bardzo fajny, nie taki oklepany, chociaż trochę to dziwne, że dziewczyna znika, albo pojawia się nagle na środku ulicy i doświadcza tylko 'zdziwionych spojrzeń', ale to już taki szczególik. Było kilka ciekawych momentów, ale raczej wydarzenie były dość przewidywalne i niezbyt skomplikowane. Najbardziej podobały mi się wątki z duchami, i były przezabawne. Za to wielki plus. ;)
„- Gdyby to był film, na końcu czarnym charakterem okazałby się ten, po którym najmniej się tego można było spodziewać. Ale ponieważ to nie jest film, stawiam na tego gościa, który cię dusił.”
Jak na razie jest dość negatywnie, ale z drugiej strony książka otrzymałam ode mnie 4 punkty więc nie jest aż tak źle. Naprawdę cała historia nie jest jakaś zła, jest w niej wszystko, co powinna zawierać dobra książka. Myślę, że błędem w tym wszystkim były moje oczekiwania, które od początku nastawiały mnie na kolejną 'szóstkę', ale w sumie miałam podstawy, żeby tak sądzić.
Części:
1. "Czerwień Rubinu"
2. "Błękit Szafiru"
3. "Zieleń Szmaragdu"

Podsumowanie: Jak to podsumować? Książka jest bardzo fajne, ale lepiej się po niej za dużo nie spodziewać. No i niewiele wątku miłosnego to dla mnie minus.
Ekranizacja: Film o tym samym tytule miał swoja premierę 14 marca 2013 roku. W rolach głównych Maria Ehrich (Gwendolyn) i Jannis Niewohner (Gideon). Mam zamiar go obejrzeć w najbliższym czasie póki jeszcze mogę to sobie na świeżo porównać, więc jeśli będę miała czas opublikuję recenzje. ;)

A.

4 komentarze:

  1. ja miałam lepiej, bo po książkę sięgnęłam przypadkiem, zanim jeszcze miałam bloga, i nic o niej nie słyszałam, dobrego czy złego. ale i tak mnie jakoś nie zachwyciła. ale powiem ci że kolejne tomy są lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze! w takim razie się nie zniechęcam i czytam dalej! :)

      Usuń
  2. Ema, czyżbyś odrazu polecała mi drugą część? xD Już od pół roku czekam na "Rubin" ale nadal jest poza moim zasięgiem... ktoś tu nie lubi oddawać książek -_- Jeżeli jednak "Czerwnień" jest słaba odpuszczę sobie czytanie jedyneczki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie kolejne części są lepsze, ale dla porządku lepiej przeczytać też pierwszą, inaczej możesz nie rozumieć niektórych rzeczy. Chociaż przeważnie większość jest wyjaśniana i w kolejnych częściach. Mogłabyś zamiast czytania obejrzeć film, który swoją drogą nie ma wiele wspólnego z książką, ale mógłby Cię nieco wprowadzić. Ja nie zwykłam zaczynać od drugiej części, ale skoro pierwsza jest nieosiągalna to pewnie właśnie tak bym zrobiła, ale decyzja nalezy do Ciebie. ;)

      Usuń

Drogi Czytelniku,
każdy komentarz sprawia nam przyjemność i motywuje do dalszej pracy.
Jeśli dodasz jakiś komentarz zajrzyj tu czasem, bo zwykle na nie odpowiadamy.
Alicja Dominika&Ulotna