24.11.2014

"Marsjanin" Andy Weir

Tytuł: Marsjanin
Autor: Andy Weir
Tytuł oryginalny: The Martian
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Akurat

Mark Watney kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi, którzy stanęli na Marsie.
Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze!
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę, co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość, odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair… źródło

Alicja Dominika: Jakbym kiedyś wybierała się na Marsa to wiem, co bym ze sobą zabrała. Ta książka nie tylko zawiera przydatne porady z serii jak przeżyć samemu na Marsie, ale również świetnie spełnia funkcję rozrywkową. Główny bohater - Mark - wie, że ma przesrane (i podkreśla to dość często), ale zachowuje zimną krew i stara się przeżyć. Jestem pod wrażeniem pomysłów na które wpada, bo po prostu wymyśla rzeczy, o których ja nigdy w życiu bym nie pomyślała. Prawdopodobnie jego wykształcenie ma z tym sporo wspólnego.

Mógłbym sobie odciąć rękę. Zyskałbym cenne kalorie i zmniejszył własne zapotrzebowanie na kalorie.
Nie, nie mógłbym. 

Ta książka zdecydowanie zasługuje na polecenie. Jako fanka wątków romantycznych bardzo rzadko czytam książki, które go nie zawierają. W tej historii nie ma wątków romantycznych. No bo z kim ma romansować mężczyzna sam na Marsie? Ale! Książkę przeczytałam od deski do deski, ba, zaciekawiła mnie na tyle, że spędzałam z nią każdą wolną chwilę, a to coś znaczy. 

Autor, jako znawca historii lotów kosmicznych, opisuje wszystko bardzo realistycznie. Dodatkowo niektóre rzeczy wyjaśnione są w nawiasach. Są to zwykle rzeczy dość oczywiste, ale kiedy czytałam tę książkę wieczorem, mój umysł nie funkcjonował już na najwyższych obrotach, więc te uwagi mi się bardzo przydały.

Warto wspomnieć też o masie komizmu, którą autor zawarł w swojej powieści. Uśmiechałam się - dosłownie - co chwilę. Postać Marka została świetnie wykreowana. Nie jest to typowy nudny naukowiec, to jest najlepszy naukowiec jakiego widziałam! Umie poradzić sobie ze wszystkim, nie boi się ryzykować, no, bo przecież i tak jest sam na Marsie najwyżej umrze, co i tak jest już wysoce prawdopodobne...

Nie chce wyjść na aroganckiego, ale jestem najlepszym botanikiem na planecie.

Ocena: 5/6

Ulotna: 

Historia biednego Marka który niestety, ale został na Marsie podczas gdy reszta jego załogi odleciała. Sytuacja wydaje się beznadziejna, mimo to główny bohater nie poddaje się i walczy o przetrwanie z nietypowym nastawieniem. 

Na samym początku obawiałam się, że moge nie do końca zrozumieć niektóre rzeczy w tej książce. W końcu moja wspaniała edukacja z fizyką i chemią skończyła się rok temu a ocenki nie były takie kolorowe i piękne jak niektórzy by chcieli. Mimo to, pierwsze zdanie pokazało mi, że czytanie tej książki będzie dla mnie czystą przyjemnością. I wiecie co? Miałam rację!
Jest czytelna i zrozumiała. W momentach gdzie możliwe, że ktoś nie wie o co chodzi jest dopisane znaczenie. Coś cudownego.
Pełna humoru (czasami czarnego) książka w której tak naprawdę nie znalazłam wad. Czasami fragmenty były tak zabawne, że czytałam je mojemu tacie który śmiał się razem ze mną mimo, że nie znał kontekstu. Czyż to nie cudowne? ☺
Zdecydowanie mogę odłożyć tę książkę na półkę "muszę to przeczytać jeszcze raz, jest świetna!".
Myślę, że warto przeczytać tą książkę, choć by po to, by się pośmiać w zimowe wieczory i popijać herbatę "nic" (żarcik z książki, przeczytacie to się dowiecie o co chodzi!).
Na koniec dostajecie ode mnie piosenkę, którą miała w głowie czytając tą książkę. Panie i Panowie Bee Gees - Stayin' Alive. Ah te wspaniałe lata 70. ☺

Ocena: 5/6


                                  

22 komentarze:

  1. Nie jestem fanką historii opisujących życie na innych planetach, aczkolwiek czasem sięgam po takie powieści. Tej akurat nie mówię nie. Ogólnie treść mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto po nią sięgnąć, też nie byłam na początku przekonana, ale myślę, że byś się nie zawiodła. :)

      Usuń
    2. Też tak myślę, bo książka jest naprawdę fajna! ☺

      Usuń
  2. Uwielbiam! Na początku byłam pewna, że mi się nie spodoba, ale na szczęście po setnej stronie zmieniłam zdanie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie :) Dobrze, że ostatecznie książka okazała się świetna!

      Usuń
    2. Osobiście urzekło mnie pierwsze zdanie. Już wtedy wiedziałam, że to fajna książka!

      Usuń
  3. Pomysł na tę książkę szalenie mi się podoba, więc nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez uważam, że autor miał świetny pomysł na powieść. Czekam na Twoją recenzję :)

      Usuń
    2. Pomysł genialny, realizacja genialna, czegóż chcieć więcej? ☺

      Usuń
  4. To ja w takim razie rozglądnę się za książką. Ciekawe jak mój tato zareaguje na teksty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozejrzyj się, bo naprawdę warto. Niedługo święta, możesz sobie pod choinkę zażyczyć ;3

      Usuń
  5. Oj, tak, tak! Marsjanin to dla mnie obowiązkowa lektura :D (I ja jestem fanką wątków romantycznych hehe)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mamy coś wspólnego! Mam nadzieję, że niedługo książkę przeczytasz, także pozostaje mi tylko życzyć miłej lektury :)

      Usuń
    2. Świetna książka, na pewno się nie zawiedziesz! Czekamy na recenzję! ☺

      Usuń
  6. o, książki, dużo książek ! fajnie , przyda się ! poszukam jej niedługo.

    ze swojej strony polecam muzykę i filmy
    kulturalnie-bez-przesady.blogspot.com
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż ja podpisuję ją do półki "zbieraj piniądze", bo w bibliotece na bank nie będzie :/
    spodobała mi się, naprawdę xD
    co do piosenki dzięki za przypomnienie Ulotna, długo nie słuchałam :P (choć cover z "twoja twarz brzmi znajomo wolę bardziej xD)
    a jeszcze wracając do książki:
    to widać wiemy są wzięły się ufoludki xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie ma sprawy! Ta piosenka siedziała mi w głowie od środka tej opowieści! Świetnie się przy niej czytało. Jeśli chodzi o bibliotekę to nie bądź taka pewna, że nie będzie! ☺

      Usuń
  8. Zainteresowałaś mnie. Szczególnie chyba ta 1 książka, o dziwo (bo zazwyczaj czytam inne). Chyba ten komizm mnie porwał :>
    Pozdrawiam i zapraszam na notkę o książkach właśnie. KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jedna książka jest tu opisana, ale cieszę się, że Cię zainteresowałyśmy :)

      Usuń
  9. Mimo ogromu technicznych informacji, dobrze się przy tej książce bawiłam. Mark jest przesympatyczny i uważam go za najmocniejszy punkt książki. :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku,
każdy komentarz sprawia nam przyjemność i motywuje do dalszej pracy.
Jeśli dodasz jakiś komentarz zajrzyj tu czasem, bo zwykle na nie odpowiadamy.
Alicja Dominika&Ulotna