W końcu wzięłam się za czytanie! Jakie to piękne uczucie wiedzieć, że w tym miesiącu będę mogła zamieścić te 320 stron w przeczytanych. Męczyłam tę książkę dość długo, robiłam sobie przerwy, ale jak w końcu się wzięłam w garść to przeczytałam ją od deski do deski i sprawiło mi to ogromną przyjemność!
Szukając Alaski jest debiutancką powieścią Johna Greena, o czym pewnie już wszyscy wiedzą, ale uważam to za warte wspomnienia. Słysząc słowo debiutancka od razu myślałam sobie, że skoro to jego pierwsza książka, to pewnie nie jest taka świetna, nie zaskoczy mnie za bardzo. Jednak autor wyśmienitego Gwiazd Naszych Wina i tym razem mnie nie rozczarował. Brawo! Brawo dla pana Greena za ponowne wprowadzeniem mnie w konsternację i zmieszanie na kolejne kilka dnia.
Szkając Alaski opowiada historię nastoletniego Milesa, który hobbystycznie zapamiętuje ostatnie słowa znanych osób. Poznajemy go, kiedy wyrusza na poszukiwanie Wielkiego Być Może, a swoją podróż zaczyna w szkole z internatem Culver Creek. Szybko znajduje sobie tam przyjaciół i zakochuje w pięknej, i dość specyficznej, Alasce Young.
Gdyby ludzie byli deszczem, to ja byłbym mżawką, a ona huraganową ulewą.
Ciekawym zabiegiem zastosowanym w tej książce jest podział tekstu na części. Pierwsza część dzieje się przed, a druga po. Tylko przed czym i po czym? - oto jest pytanie. Ja byłam bardzo ciekawa, ale nie sprawdziłam co to za wydarzenia (i Wam też nie polecam tego robić) i kiedy już do niego doszłam byłam zaskoczona. Wymyślałam wszystkie możliwe scenariusze, a i tak przebieg wydarzeń trochę mnie zaszokował, chociaż był do przewidzenia.
Styl pisania Greena sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze. Fabuła nie jest zbyt zawiła, chociaż ja czasami musiałam się zatrzymywać, żeby zrozumieć niektóre rzeczy. Autor nawiązuje w niektórych momentach do tego, co było wcześniej. a ja nie wszystkie szczegóły pamiętałam.
Brakowało mi czegoś w tej książce, może właśnie dlatego na początku tak opornie mi szła. Przede wszystkim brakowało mi trochę akcji. Było tylko kilka bardziej dynamicznych momentów, reszta skupiała się bardziej na rozmawianiu, siedzeniu, piciu, paleniu etc. A ja lubię jak coś się dzieje! Wątek miłosny też mnie nie zadowolił, Liczyłam na coś więcej między głównymi bohaterami.
Bardzo irytująca okazała się dla mnie postać Milesa. To jak ciapowato się zachowywał doprowadzało mnie czasem do szału. Czy tacy ludzie naprawdę istnieją? Nie mogłabym się z kimś takim przyjaźnić, bo bym nie wytrzymała.
Podsumowując: Mimo początkowych oporów i strasznie irytującego głównego bohatera książkę wspominam dość pozytywnie. Szkoda, że nie działo się w niej trochę więcej. Plus za podział na przed i po, takie nietypowe rozwiązania zawsze cieszą się u mnie uznaniem. :)
Styl pisania Greena sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze. Fabuła nie jest zbyt zawiła, chociaż ja czasami musiałam się zatrzymywać, żeby zrozumieć niektóre rzeczy. Autor nawiązuje w niektórych momentach do tego, co było wcześniej. a ja nie wszystkie szczegóły pamiętałam.
Brakowało mi czegoś w tej książce, może właśnie dlatego na początku tak opornie mi szła. Przede wszystkim brakowało mi trochę akcji. Było tylko kilka bardziej dynamicznych momentów, reszta skupiała się bardziej na rozmawianiu, siedzeniu, piciu, paleniu etc. A ja lubię jak coś się dzieje! Wątek miłosny też mnie nie zadowolił, Liczyłam na coś więcej między głównymi bohaterami.
Bardzo irytująca okazała się dla mnie postać Milesa. To jak ciapowato się zachowywał doprowadzało mnie czasem do szału. Czy tacy ludzie naprawdę istnieją? Nie mogłabym się z kimś takim przyjaźnić, bo bym nie wytrzymała.
Podsumowując: Mimo początkowych oporów i strasznie irytującego głównego bohatera książkę wspominam dość pozytywnie. Szkoda, że nie działo się w niej trochę więcej. Plus za podział na przed i po, takie nietypowe rozwiązania zawsze cieszą się u mnie uznaniem. :)
Ocena: 4/6
Mam tę książkę na swojej półce i przeczytam jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, czekam na Twoja recenzję! ;)
UsuńKsiążka naprawdę dobra , ale autor ma w dorobku ciekawsze pozycje ;) Widzę ,że wreszcie masz czas na czytanie :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą!
UsuńTaaak, mam teraz trochę czasu, chociaż chwilowo mam zastój - milion pozaczynanych książek i brak chęci na kończenie. Muszę się wziąć w garść, bo niedługo znowu szkoła. Trzeba korzystać póki wolne!
Chyba nie ma chyba bloga bez pozytywnej recenzji tej książki. Ja jej nie czytałam i chyba sobie daruję. Kompletnie nie mam nastroju na głębokie jak studnia książki. Poza tym, gdy czytałam opis fabuły, to miałam wrażenie, że to wszystko już było :/ No i wolę książki, które mają tę odrobinę akcji ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak nie przeczytasz, to wiele nie stracisz, chociaż nie wydaje mi się, żeby ta książka była 'jedną z wielu'. Poza tym wcale nie jest głęboka jak studnia, bez przesady. Ma w sobie jakiś pierwiastek filozoficzności, ale znam o wiele głębsze powieści. ;) Ale akcji w niej niewiele, no niestety.
UsuńUps, drobne powtórzenie. Tak to jest jak się człowiek spieszy... ;)
OdpowiedzUsuńHmm.. mnie intrygowała Alaska, ponieważ nie do końca rozumiem jej zachowanie....
OdpowiedzUsuńKsiążka spodobała mi się, ale wkurzalo mnie to, że ukazywała studentów, jako osoby, które non stop piją wino, palą i całują się...
Ja oceniłam 7/10.
Pozdrawiam
Ja tak tego nie odebrałam. Ukazywała tylko kilka osób, które non stop piją wino, palą i całują się. Dla mnie to tylko kropla u morzu studentów, każdy może zachowywać się inaczej, a autor zrobił zbliżenia akurat na taką cząstkę tego społeczeństwa.
UsuńMam chęć przeczytać. Do tej pory czytałam już 2 książki autora i chcę poznać pozostałe :))
OdpowiedzUsuńTeż do tej pory przeczytałam dwie. :) Reszta czeka na półce. ;)
UsuńSuper, że wróciłaś do czytania :) tej akurat książki Greena nie miałam okazji przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę. :) Mam nadzieję, że jeszcze przeczytasz. :)
UsuńUwielbiam książkę. Jak dla mnie najlepsza z dzięł Greena, które czytałam.
OdpowiedzUsuńMi się najbardziej podobało Gwiazd Naszych Wina póki co, ale jeszcze kilka książek przede mną, więc wszystko może się zmienić. ;)
UsuńJa jak na razie mam zamiar przeczytać Papierowe Miasta, ale po Alaskę też na pewno sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam w planach Papierowe Miasta, tylko jeszcze nie wiem kiedy się z nie wezmę ;)
UsuńSzkoda, że bohater jest irytujący, ale i tak mam w planach więcej książek Greena po przeczytaniu ,,Papierowych miast".
OdpowiedzUsuńJa jeszcze Papierowych Miast nie czytałam. Ale mam w planach! ;)
UsuńChciałabym poznać twórczość Greena, jednak mam dziwne obawy.
OdpowiedzUsuńJaki obawy? Myślę, że nie ma się czego obawiać. ;)
UsuńZdecydowanie najlepsza książka autora. Skradła moje serce w całości.
OdpowiedzUsuńJa wolę jednak Gwiazd Naszych Wina, ale jeszcze kilka książek przede mną, więc może się wszystko zmienić. ;)
UsuńSłyszałam różne opinie o tej powieści. Muszę się sama przekonać :)
OdpowiedzUsuńTak, to chyba najlepszy pomysł. ;)
Usuń"Szukając Alaski" skradło moje serce i spodobało mi się bardziej niż "Gwiazd naszych wina". :)
OdpowiedzUsuńJuż słyszałam to od kilku osób, ale jak dla mnie Gwiazd Naszych Wina było lepsze. ;)
Usuń"Szukając Alaski" to kolejna książka Greena jaką mam w planach :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie :) Jestem ciekawa, jak Tobie się spodoba. :)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, zresztą jaki i wszystkich dzieł Greena, których jeszcze nie przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Też jestem bardzo ciekawa jego innych książek, ale mam tez obawy, bo czytałam sporo negatywnych recenzji...
UsuńMnie nie wzięła za serce ani książka ani twórczość Greena.
OdpowiedzUsuńŁzawa lipa i beznadziejnie głęboka nuda, choć "gwiazd naszych wina" zaintrygowała.
Nie mniej nie zmienia nic fakt że nie bardzo rozumiem fabułę książki, bohater "szuka siebie"? chyba nie... a właśnie tyle z tego ogarniam... :/
No cóż, nie każdy Greena musi lubić. Jak dla mnie fajnie się go czyta, chociaż dla mojej mamy jego książki też są strasznie nudne.
UsuńPrzeczytałam dwie książki Greena: "Szukając Alaski" oraz "Gwiazd naszych wina". Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem fascynację "Gwiazd naszych wina", bo według mnie "Szukając Alaski" jest o niebo lepsze.
OdpowiedzUsuńWracając do książki: bardzo intrygująca jest postać Alaski, może dlatego, że w pewnych aspektach się z nią utożsamiam. Bardzo zgodzę się z Tobą w tym, że Miles jest okropnie irytujący! ;)
http://omgitssummer.blogspot.com/
Też uważam, że Alaska jest ciekawą postacią! Ale i tak bardziej polubiłam Gwiazd Naszych Wina.
UsuńNie czytałam jeszcze nic Greena, ale już tyle o nim słyszałam,że grzech nie sięgnąć;]
OdpowiedzUsuńNajlepszego w nowym roku ;]
Masz rację, taki stał się popularny, że dobrze się zapoznać z chociaż jedna jego książką, żeby mieć jakieś pojęcie. :) Tobie też wszystkiego najlepszego.
UsuńO Greenie słyszałam już wiele, ale jakoś zawsze mi z nim nie po drodze. "Szukając Alaski" wybrałam na początek i trzymam je na półce już naprawdę długo - dotąd nie znalazłam czasu, żeby się z nim zapoznać. Planuję to na luty - mam nadzieję, że będę wówczas zadowolona z lektury. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się w końcu przeczytać i że będziesz zadowolona. :) Też mam sporo książek, które zalegają na półce i czekają, aż je przeczytam. :)
Usuń